wtorek, 24 grudnia 2013

przedświątecznie


Chwilę mnie nie było ale sami wiecie jak to jest przed świętami. Urwanie głowy, praca, dzieci, zakupy carrefour, dom, lepienie pirogów, zabijanie karpia, a casu mało kruca bomba, casu mało.

Na święta zmieniłem nieco okoliczności przyrody. Przeniosłem się do Jakarty żeby warunki pogodowe zbliżyć do tych panujących w Polsce - wichury i deszcz, bo w tej części Indonezji teraz jest pora deszczowa. Temperatury tylko jakieś takie nieeuropejskie (26-32°), ale jakoś sobie z tym radzę - nie zakładam palta i już.
W Bangkoku świątecznego szału nie było, gdzieniegdzie pojawiały się drobne akcenty. Zdążyłem przed wylotem conieco zobaczyć. Niedaleko odbywał się festiwal. Cała ulica zamknięta, znaków informacyjnych, ani wskazówek objazdu nie było, więc nie byłem zdziwiony, że autobusy utykały przy próbach zawracania i blokowały całą szerokość. Przecież będzie widać, że zamknięte - bramka stoi jak się patrzy. Na festiwalu stragany z różnościami, jedzenie, strzelnica w tajlandzkim wykonaniu, letnie kino na ulicy, prawie jak na kępie, ale leżaczków i trawki zabrakło… 
Były też wywiady ze sławnymi ludźmi. Pojęcia nie mam kto to, ta pani, ale cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. 
Poznałem na tym festiwalu młodych artystów z uniwersytetu, którzy malowali portrety za tak zwane „up to you”. Zamówiłem sobie karykaturę, to było dla nich nowe doświadczenie, a ja z przyjemnością dofinansowałem młode talenty. Zakładam, że obrazki przetrwają podróż i po powrocie będą dostępne u mnie na ścianie.  
Znalazłem też tam kącik ekologiczny z prezentacją produktów eko, akcesoriami samochodowymi i pamiątkową koszulką polo.
Z ulicznych przechadzek jaszczurki, biżuterie nazębna, sklep z linkami żeglarskimi, ryż w gencjanie, panie masażystki i wypożyczalnia rowerów miejskich. Te rowerki są bezpłatnie dostępne w wielu miejscach BKK.
Z nieprezentowanych jeszcze przysmaków: morning glory (water spinach), sajgonki, zawinięty w liście bananowca sticky rice z bananem, a dla buddy ogórek. Pod linkiem znajdziecie film instruktarzowy do smażenia warzyw – to były naprawdę dobre warzywa. A film pokazuje cały proces, razem z przygotowaniem/umyciem patelni.

Nie obyło się bez przygody w drodze na lotnisko. Samolot miałem o 11:25 więc kupiłem sobie bilet na lotnisko o 8:00. Z khoasan za 120B minivany jeżdżą co godzinę. Zbiórka o 7:45. Byłem sam. O 8:00 podjechała pani na skuterku, poprosiła, żebym poczekał, to czekam…o 8:15 podjechała znowu, zabrała mnie 200 m dalej i wsadziła do taksówki. Taksówkarzowi dała 3 razy więcej niż zapłaciłem. Dobrze, że mr. Jajo kumał nieco po angielsku, nieszczęśliwy był bardzo, że jedzie, bo korki, bo daleko - pewnie dlatego van się nie pojawił. Chwilę po tym jak ruszyliśmy coś mnie tknęło i zapytałem czy wie na które lotnisko jedziemy. Wiedział, tylko, że wiózł mnie na to drugie, bo niby pani z agencji mu tak kazała. Na moje lotnisko on nie jedzie bo tam korki, a była już 8:30 wiec czasu na dyskusję z nim nie miałem zbyt wiele. Kazałem mu dzwonić do agencji i się dogadać, ale nie chciał, nie przewidział, że mam zdjęcie biletu z wyraźnym napisem na które lotnisko. Nie przewidział, bo bilecik przecież pani zabiera. Moim zdaniem doskonale wiedział, na które lotnisko miałem jechać, ale tylko jemu było wszystko jedno, na które dojadę. Chyba zorientował się, że przegiął bo w końcu pojechał, wyłudził wprawdzie dodatkowe 100B niby na autostradę. Autostradą jechaliśmy, ale najwyraźniej umknęło mi, żeby za nią płacił. Po drodze wiercił się, cmokał, kiwał główką i robił kooo. Uspokajało go gdy proponowałem, że się na motor przesiądę. W korku postaliśmy trochę, ale spokojnie zdążyłem tym bardziej, że wcześniej zrobiłem check in. Miałem czas na lotniskowe zakamarki, w których przyłapałem panów na robocie. A w sklepikach znalazłem powiększonego o 136 ml litrowego jacka i cygarety z obrazkami. Nie pal, nie pal papierosów, bo będziesz kaszleć i będzie Ci źle!

Na lotnisku w Jakarcie. 
Pani nie chciała przyjąć banknotu przy płaceniu za wize, bo to stara seria, a później pan oficer koniecznie chciał abym wpisał miejsce gdzie się zatrzymam, bo jakarta jest duża i taka notatka nie wystarczy. Skoro przyjeżdżam na więcej niż 14 dni to muszę to wiedzieć. No jasne, że wiem, ale stojąc przed panem oficerem i jego kamerką nie umiem się z nim tą wiedzą podzielić. Przewidzieli na to tylko kilka liter-kratek, a co jak ja sobie będę zmieniać miejsca? Czas chyba na modyfikację tych formularzy… Zmieniłem czas pobytu z 30 na 14 dni…no i się zaczęło… Dlaczego zmieniłem zdanie i bilet powrotny żebym mu okazał…Odpowiedź, że bilet mam w jedną stronę raczej nie poprawiła mojej sytuacji. Miałem powrotny, ale teraz mu przecież nie pokażę :) Wydawało mi się, że żyjemy w czasach, w których bilet mogę sobie kupić z dnia na dzień i wcale nie chcę zostawać w indo bez wizy, bo każdy extra dzień będzie mnie kosztował $20 płatne przy wyjeździe… Skończyło się na tym, że Pan łaskawie wpuścił mnie do swojego kraju, ale był uprzejmy na tej mojej wizie on arrival napisać, że nie mogę ubiegać się w Indonezji o przedłużenie pobytu.
To teraz czas na ilustracje do mojej opowieści.
Wesołych świąt!