Wyszedłem na ulicę i nie było gdzie kupić ryżu… To nieprawdopodobne jak bardzo zmieniają się ulice, nawet kilka razy dziennie, rano wystawiają się z owocami, ze słodkościami i daniami, które do mnie o tej porze dnia jakby nie mówią - wiadro oleju na zimno. Popołudniem przyjeżdżają zgrillować patyki, czasem pojawia się rybka, a ponieważ to wszystko jest na kółkach nigdy nie wiadomo co przyjedzie, gdzie się ustawi, jak długo postoi. Napisy mają po ichniejszemu, to jedynie w cenie idzie się zorientować, ale nie zgadniesz co on upchał do racucha, czy to pływało, fruwało, pasło się na łące, żyło w chlewie, a może na drzewie rosło…W całości, w kawałkach, czy zmielił z czymśtam przed zawinięciem w ciastko… Można się naciąć, ja nie eksperymentuje.
Chciałem popróbować miejscowych cukierków i ciastek, ale na hurtowe ilości sprzedają, jeszcze
się nie zdarzyło żeby ktoś mi chciał sztukę sprzedać na spróbowanie… Co jej
zależy? Wycenić nie umie? Przecież nie ma policzone, ale np.wczoraj pani poczęstowała mnie kulką z ośmiornicy na spróbowanie.
To wyobraźcie sobie, wychodzę rano, a tu
pusto… Za to dzięki temu, odkryłem kilka nowych miejsc, w życiu bym do nich nie
trafił… Restauracja pomiędzy budynkami. Metalowe stoły, metalowe
talerze, dobrze, że nie poprzykręcane.
Drugie zaskoczenie czekało na mnie w kantorze,
pani powiedziała, ze mój pięćdziesięciodolarowy banknot to stara seria i żebym z tym do banku poszedł, więc poszedłem…do żółtego takiego, na rogu mam, niedaleko…Wymiana walut odbywa
się w kanciapie pod bankiem, pan powiedział, że nie i
żebym sobie poszedł gdzieś indziej spróbować…No to spróbowałem, wszedłem do
oddziału, przywitała mnie anioł-przewodnik, zapytała w jakiej sprawie, odesłała
do kantorka, powiedziałem jaśniepani, że tam cannot i już chwilę później wiedziałem, że mi nie pomoże…Oni
jak są zdziwieni to robią taką minę proszącą buddę o wsparcie, składają usta w dziubek i wydają
dźwięk przypominający przeciągnięte o, ale nie takie jak z lady pank o o
o tylko oo jak kurze koo. To ja już wtedy wiem, że to poważna sprawa i problem jest nie do przeskoczenia. Skoro ona do mnie
koo i żeby poczekać, to się rozsiadłem w fotelu i czekam…czekam…. Pani oczywiście
nic nie robi, zajmuje się nowymi osobami, chodzi jak dama po oddziale, mnie dla niej
jakby nie ma, jestem drzewem. Przecież rozwiązała mój problem: teraz tylko niech się zniechęci i wyjdzie… Po
kilku minutach podchodzę do niej, znowu zdziwiona, pierwszy raz słyszy. Na ratunek przyszedł pracownik banku, skoro, w
okienku nie przyjął to nic się nie da zrobić. W innym banku, dopiero pani mi powiedziała, że tylko bangkokbank może przyjąć, ciekawe po jakim kursie,
bo tu kurs jest uzależniony od nominału, w trzech kategoriach 1-2, 5-20,
50-100, z trzeciego progu płacą najlepiej.
Z innych ulicznych
ciekawostek, zrobiłem zdjęcie panu turyście, góra z aksamitki, butelkowy
zielony z tyłu, biała pantera z przodu, bokserki zaciągnięte na lędźwia, żeby
skarbonki nie było + najeczki.
Telefon – telewizor z wysuwaną
antenką.
Spodnie wersja slim w
rozmiarze 48 i 50.
Zgraja jadących na niezapomnianą, unikalną i pełną wrażeń imprezę podhasłem full
moon party. Będzie się działo. Pełnia już jutro, ipra na wyspie koh phangan.
Już wiem o co chodzi z
kuponami, to takie tutejsze lotto, tylko nie typujesz numerków, to wersja na
chybił trafił. Nie wiem natomiast o co cho z cukrem z czymś, wymieszanym makiem i piaskiem? ;) Dratewki szukają?
Moje
ulubione miejsce z wielką miską tom yum kung. Zobaczcie też jak w 1,5 min robi się
vega thai pad na otro. Nakręciłem też film z khao san ale się nie chce załadować do youtuba :) zatem zobaczycie jak wrócę.A do picia czerwononiebieski albo zimny chang.